karlin karlin
905
BLOG

Gówniarstwo przegrywa w Pucharze Davisa

karlin karlin Polityka Obserwuj notkę 23

Polska ostatecznie przegrała mecz z Chorwacją 1:3 i nie zagra w barażach o Grupę Światową. 

Mecz w praktyce przegrał Jerzy Janowicz, notując najpierw kompromitację w spotkaniu z chorwackim 17-latkiem, którego chciał chyba pokonać przy pomocy groźnych min oraz swoich 2m 3 centymetrów wzrostu, a następnie przegrywając z Marinem Cilicem, choć prowadził już w setach 2:0. Za każdym razem ostatni punkt dla przeciwnika wyglądał przy tym tak samo - podwójny błąd serwisowy Janowicza. 

Najpierw truizm - Janowicz jest bez formy. Nieważne, czy dlatego, że ma problemy sentymentalne z Martą Domachowską czy że uwierzył w swój geniusz, a poza tym i tak wszystko - jak stwierdził po meczu z Coricem - zależy od sił nadprzyrodzonych. Nieistotne są przyczyny, skoro on po prostu tak jak trzeba nie trenuje, a na kort wychodzi jak na parkiet dyskoteki.

Jeśli Agnieszce Radwańskiej starcza sił na dobre cztery, góra pięć spotkań w turnieju (przy obecnym zestawie przeciążeniowych urazów pewnie już wkrótce w porywach trzy), to Janowiczowi uchodzi powietrze po jednym secie w meczu.

Ale to, co on robi, lub nie robi na treningach, to jedno. Gorsze jest co innego. Świadomość fatalnej formy powoduje, że zaczyna  z niego wyłazić "jeżyk", który, jeśli się uchowa i szybko nie zniknie, zagwarantuje mu brak jakichkolwiek sukcesów sportowych, i to na długie lata. 

Gdy na konferencji prasowej Tomasz Tomaszewski chciał się dowiedzieć, czy nie byłoby lepiej, gdyby Janowicz zdecydował się na większą koncentrację przy rozgrywaniu kluczowych piłek, tenisista się wściekł. "- Jest pan pseudoprzyjacielem. Nie mam zamiaru z panem rozmawiać."

Jeśli dodamy do tego wymienione przez niego podczas tej samej konferencji ze śmiertelną powagą "siły ponadludzkie", które przeszkodziły mu w zwycięstwie z chorwackim 17-latkiem, wszystko staje się jasne.

Mecz z Chorwacją przegrało gówniarstwo.
 
A jak sobie przypomnę wywiady Agnieszki Radwańskiej sprzed kilku lat, kiedy nie szło jej tak dobrze jak teraz, choćby ten, w którym trzy lata temu publicznie nazwała jednego z najbardziej znanych sędziów tenisowych Kadera Nourniego matołem, proponuję zbiorowe modły wszystkich polskich fanów tenisa. Z intencją, aby Radwańska nie zanotowała jakiejś spektakularnej zapaści swojej formy.

PS

Ale to było w wykonaniu Janowicza "nic". Prawdziwy popis dał dopiero przed chwilą, po meczu z Cilicem. Wyrywając co chwila mikrofon kapitanowi reprezentacji, Szymanikowi, zaatakował dziennikarzy:

"- Czytam wasze artykuły i śmiać mi się chce. Kim jesteście, że macie oczekiwania? Oczekiwania może mieć mój trener, mama, tata, a nie wy. Co takiego robicie? Tylko nas krytykujecie, a potem macie oczekiwania? (...)

Może sami wyjdźcie na kort, przepracujcie całe życie w ten sposób, a dopiero potem miejcie oczekiwania. To mnie już śmieszy."
 
Zastanawiam się tylko nad jednym. Czy on naprawdę wierzy, że dziennikarze np. w USA lub Francji są inni? Że po przegranych nikt tam sportowców nie krytykuje?

Bo widać ewidentnie, że niektóre nasze gwiazdy sportu bardzo chętnie spijają wszelkie, niekoniecznie uzasadnione pochwały ze strony mediów, a jednocześnie dostają wręcz ataków histerii przy jakiejkolwiek krytyce. I nie dotyczy to tylko Janowicza.

Natomiast dziennikarzy sportowych nie stać na refleksję, że czasem sami tych "histeryków" hodują. W tym kontekście na taką eksplozję hołubionej przez siebie "gwiazdy" chyba sobie w pełni zasłużyli.

karlin
O mnie karlin

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka