karlin karlin
616
BLOG

Czy Deutsche Bank zatopi Europę?

karlin karlin Gospodarka Obserwuj notkę 2

Niemcy chyba nie nadają się do spekulacji. Traktują ją bowiem - jak wszystko - zbyt serio, i to, co u innych przeradza się w duży lub wielki kryzys, u nich prowadzi do widma katastrofy, jakiej jeszcze nie było. Święte przekonanie, że my, Niemcy, ze wszystkim sobie poradzimy, tak charakterystyczne na przykład dla utrzymującej się przez długi czas, pozytywnej reakcji niemieckiego społeczeństwa na debilne pomysły Merkel, aby ściągnąć na niemieckie ulice podkulturową, arabską hołotę, doprowadziło już do tego, że największy niemiecki i jeden z największych banków na świecie, Deutsche Bank, po prostu leci w przepaść.

Przy zaangażowaniu w derywaty (czyli pożyczki na pożyczki pożyczkami pożyczek wspierane) na poziomie 20 razy przekraczającym PKB Niemiec i 3 razy PKB całej UE, nie ma już takich plaż Grecji, na które jakoś dałoby się to zamienić. Choć jakby ktoś policzył np. wartość zasobów surowców mineralnych i ziemi uprawnej w Polsce to, ho, ho!, pewnie można by jeszcze kilkadziesiąt lat pospekulować.

No właśnie. Pisze się o tym, że Merkel ma dylemat, opóźniać, przy ogromnych kosztach katastrofę, czy skoczyć na głowę, łamiąc sobie przy okazji polityczny kark. Wspomina się o możliwych, ogromnych problemach strefy Euro, banków, w pierwszej kolejności we Włoszech i we Francji. A ja się zastanawiam, czy nad trzeszczącym systemem finansowym za naszą zachodnią granicą, tam gdzie siedzi najwięcej właścicieli działających w Polsce banków, zastanawiają się nasi spece od finansów?

Byłbym zachwycony, gdyby ktoś mi, publicznie i posługując się rzeczywistymi, twardymi argumentami, wyjaśnił na przykład, że akcja "repolonizacji" banków w Polsce to nie jest próba wspierania w kłopocie niemieckich kumpli banksterów (proszę się nie dać zwieść "włoskiemu Unicredito" czy innym instytucjom, których właściciele pod postacią rozmaitych funduszy, w wielu wypadkach kończą rozliczenia na niemieckich kontach), ale akcja przejmowania rzeczywistej, efektywnej kontroli nad bankami w obliczu zbliżającego się kryzysu. Bo na razie niczego takiego nie słychać, ani co gorsza nie widać. Ale może ja za dużo wymagam?

Na przykład tego, że nie może być jakiejkolwiek "tajemnicy handlowej w trakcie negocjacji", lub musi być ona traktowana zupełnie inaczej, jeśli sprawa dotyczy wielu miliardów z publicznych śroidków i w gruncie rzeczy bezpieczeństwa państwa.

karlin
O mnie karlin

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka