karlin karlin
562
BLOG

Uchodźcy postawią Europę z głowy na nogi?

karlin karlin Polityka Obserwuj notkę 4

Moim zdaniem, destabilizację krajów Bliskiego Wschodu, której jednym ze skutków jest zalew Europy przez tzw. "uchodźców", przygotowali i przeprowadzili ludzie dużo cwańsi od Baracka Obamy.

Oczywiście, że nie chodziło im o żadną demokrację, bo oni doskonale zdają sobie sprawę, że zachodnie wzorce demokracji w tamtych warunkach w ogóle nie działają. A zburzenie nawet najkrwawszej, ale trzymającej wszystko w ryzach dyktatury, owocuje jedynie chaosem i daleko większą porcją przemocy, nędzy i zbrodni.

Więcej, na tamtejsze społeczeństwa nie działają nawet parareligijne, komunistyczne brednie, o czym bardzo boleśnie przekonali się, tak pod niebiosa wynoszeni przez Kapuścińskiego, czerwono-czarni pułkownicy w Etiopii, którym udało się jedynie kompletnie zniszczyć, ustabilizowane przez dziesięciolecia cesarstwo.

A ponieważ w kompletnym chaosie nie da się w sposób przewidywalny i sensowny robić żadnych interesów, odrzucam także domysły, że u podstaw "wiosny ludów" na BW stały interesy szatańskiej, łaknącej ropy, finansjery. Przynajmniej nie w pierwszym, a nawet nie w drugim rzędzie.

Zadecydowała, moim zdaniem, totalna gnuśność Europy, jej, utrudniające i komplikujące Ameryce flirt z Putinem, umizgi wobec Rosji oraz stopniowe odwracanie się od wszelkich, realnych, światowych problemów (nasza chata z kraja, więc zlikwidujemy armię i będziemy chronić chrząszcze). W efekcie, potrafiący myśleć za Oceanem zaczęli mieć tego kompletnie dosyć.

Muszę przyznać, że jeśli tak właśnie było, to pomysł z zalaniem Europy uchodźcami był po prostu genialny. Trafia w najczulszy punkt zeświecczonej, humanitarnej pseudoreligii euroelit, a jednocześnie obnaża ich zakłamanie oraz czysto samobójcze skłonności owego wyznania. Pobudza podobno już wymierające nacjonalizmy, przenosi na grunt codzienności i sąsiedztwa problem kulturowej odmienności, ortodoksji i terroryzmu.

W obliczu najazdu setek tysięcy, a wkrótce milionów uchodźców, Europa po prostu będzie musiała coś zrobić. Tym bardziej, że już niebawem mogą do nich dołączyć milionowe skutki jej własnych "robótek ręcznych" w temacie demokratyzacji i europeizacji na Ukrainie.

A w dalszej kolejności, będzie zmuszona zainteresować się nie tylko gaszeniem pożaru we własnym obejściu, ale również na serio tym, co się dzieje poza granicami Europy. No i tym, co jest potrzebne, aby mieć na tę zagranicę jakikolwiek, sensowny wpływ.

Awantury wokół problemu uchodźców mogą być również ozdrowieńcze dla wewnętrznych stosunków w kostniejącej na kształt wypełnionego roztańczonymi, tęczowymi ludzikami, Wilczego Szańca, Unii Europejskiej.

Polska już otrzymała sygnał, że być może Berlin poprze nasze żądania uzwględniania polskiego stanowiska w sprawach dotyczących tego, co się dzieje za polsko-ukraińską granicą, ale musimy być "bardziej elastyczni" w sprawie uchodźców. Dzisiaj niemiecki FAZ zaatakował całą Grupę Wyszehradzką, której premierzy mają się spotkać w ten piątek, o wspólną niechęć do przyjmowanie uchodźców.

A tyle się Berlin i Moskwa narobiły, żeby ten wyszehradzki kolec w ich tyłku zdezaktywować i wyrzucić na śmietnik. Przypomnijmy zatem, że o potrzebie reanimowania współpracy w ramach Grupy Wyszehradzkiej wspominał od początku Prezydent Andrzej Duda.

Niemiecki dziennikarz pochlebnie wyraził się jedynie o Premier Kopacz - która, jak pisze "zapowiedziała, że Polska może ewentualnie przyjąć więcej osób niż wcześniej deklarowane 2200".

Jeśli Kopacz podczas piątkowego spotkania nawet tylko wykręci się od wspólnego, zdecydowanego stanowiska Grupy w tej sprawie, prawdopodobnie zasłuży na kolejne, niemieckie pochlebstwo. A wtedy nawet "pewne infomacje" posterunkowego Lisa, że Andrzej Duda jest "prowadzony" przez emerytowanych agentów Mossadu, mogą nie zapobiec ominięciu przez PO najbliższego Sejmu.
 

karlin
O mnie karlin

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka