karlin karlin
2245
BLOG

Bronisław Komorowski - ostatni prezydent czarnej legendy PRL?

karlin karlin Polityka Obserwuj notkę 38

Dziś w Radiu Zet powiedział - "Zniszczenie WSI przez Antoniego Macierewicza było zbrodnią i hańbą. Ja miałem odwagę być przeciw."

Można by to uznać za kolejny krok w stronę obłędu, bowiem nawet na portalu Onet praktycznie nie ma w komentarzach pod tą wiadomością głosu jego stanowisko popierającego, a sondaż "Czy dobrze oceniasz prezydenturą Komorowskiego?" jest dla niego miażdżący.

Można by, gdyby nie kolejne zdanie w jego wypowiedzi - "Ja miałem odwagę być przeciw. Jako jedyny z PO", co jednak jakiś stopień samoświadomosci i wiedzy na temat "oryginalności" takich poglądów jeszcze sugeruje. 

Chyba więc jest inaczej. Środowiska sterujące i prowadzące Bronisława uznały, że na młodych i normalnych w tych wyborach raczej nie ma co liczyć, w tych rejonach prawdopodobnie będzie dla Bronka już tylko gorzej, i postanowiły, że ich kandydat zerknie zalotnie ku najbardziej betonowemu, postkomuszemu, ale nie tylko, środowisku, zniesmaczonemu już nie tyle wystawianem jakichś Ogórków, ale w ogóle tym proimperialistycznym, zalatującym dekadencją i czosnkiem, modelem Polski.

A więc, uwaga, nie tylko elektoratem SLD, ale także tą częścią ignorujących wybory, dla których nawet SLD to zbieranina mięczaków i zdrajców ich wizji twardej i bezlitosnej, a więc godnej szacunku władzy. I niejeden z was zapewne bardzo by się zdziwił, gdyby wiedział, jak wielu jest wśród nich ludzi, którzy nie tylko werbalnie, ale i w swoim, najgłębszym przekonaniu uważają się za antykomunistów.

Ilu z nich szanuje pamięć i tęskni do PRL nie dlatego, że socjalizm, brak bezrobocia i drętwy, bo drętwy, ale jednak spokój, tylko z tego powodu, że było to państwo twarde, wymuszające posłuch nie tylko wobec własnych obywateli, w tym lęk wśród przestępców (a przynajmniej oni w tę legendę wierzą), ale także w świecie. Nawet jeśli wyłącznie dlatego, że stała za nim czarna legenda czerwonego ZSRR i długi cień tajnych służb.

Bo przyznam się do czegoś wstydliwego. Także i mnie, czasami się zdarza, w przypływie bezradnej wściekłości, łapać się na myśleniu - "no nie, nawet za komuny by na to nie pozwolili". 

I dlatego nie przypadkiem od wielu już lat ponawiam i przypominam apel, że jeśli realna opozycja, czyli obecnie PIS, chce wygrać wybory, musi przekonać znaczącą część wyborców nie do tego, lub nie przede wszystkim do tego, że będzie pełna miłości, elegancji i kompromisu, ale twarda i bezlitosna wszędzie tam, gdzie to okaże się konieczne. Bardziej, niż samym swoim istnieniem, prawdziwych wrogów nie wystraszy, a może przekonać chociaż część obojętnych, bo zniesmaczonych zgniłym zaduchem bezradnego państwa. 

No i miejmy w pamięci historię. Lech Kaczyński wygral wybory na prezydenta Warszawy, a potem na prezydenta Polski, przede wszystkim dlatego, że zdołał sobie przez niecałe dwa lata zyskać, jako minister sprawiedliwości w rządzie Buzka, renomę bezlitosnego szeryfa, ścigającego przestępców. Którą to renomę sam Buzek mu przypieczętował, wyrzucając go z tego stanowska za zbyt konsekwentne tropienie łamania prawa.

Oczywiście, o ile wyniki wyborów nie są już policzone. Bo wtedy ten dzisiejszy wybryk Bronislawa trzeba uznać za ostateczny, publiczny apel do liczących i pieczętujących, oraz deklarację jego bezwzględnej lojalności. A wtedy PIS powinien się szykować do walki na każdej, złożonej z biurka pojedynczej komisji wyborczej, barykady. I to bez najmniejszej, metaforycznej przesady.

karlin
O mnie karlin

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka