No i mamy dalszy ciąg wystawianej na naszych oczach przez III RP, polsko-czerskiej wersji "Króla UB", sztuki dziejącej się w Polsce, czyli nigdzie.
W siedzibie Państwowej Komisji Wyborczej, którą zajęli demonstranci, monarchista Grzegorz Braun broni demokracji przed tymi, którzy w imię niczym nie skrępowanej dyktatury, chcą ją obedrzeć już z ostatnich, przez 25 lata cierpliwie łatanych, żałosnych gatek.
Broni w ten sposób, że domagając się aby członkowie PKW wynieśli się stamtąd jak najprędzej, a pisma z rezygnacją nadesłali pocztą, i nie mając najmniejszej ochoty się stamtąd wynosić, pokazuje prawdopodobnie jeszcze jeden sposób na unieważnienie tych wyborów. Nie ma PKW, nie ma wyników wyborów?
Czekamy, kiedy w obronie demokracji przybieże ZOMO i - dobrze znając jego prawdziwe poglądy - monarchistę spałuje.