karlin karlin
251
BLOG

Żołnierze Wyklęci nie śpią pod Giewontem

karlin karlin Polityka Obserwuj notkę 2

Najpierw zapytam.

Czy naprawdę ważniejsze jest dziecinne przekomarzanie się w politycznej piaskownicy z typami nieodwracalnie, mentalnie uszkodzonymi, w rodzaju Ziobro czy Gowina? Użytecznymi jak dziecinny rowerek z pedałami na autostradzie.

Albo łykanie pigułki wymiotno-przeczyszczającej klasy "Kurskij"? Choć wiadomo, że po takiej aplikacji, prędzej czy później, będzie się ostro dawało z obu stron, i to publicznie.

Ale nawet jeśli ktoś byłby mi w stanie wytłumaczyć choćby szczątkowy racjonalizm tego typu zachowań, będę wciąż się pytał, czy to jest ważniejsze od tego wszystkiego, co się w tej chwili dzieje wokół Żołnierzy Wyklętych?

Do złamania, czy choćby poważniejszego naruszenia obowiązującej, propagandowej narracji potrzeba nie tylko armat, ale również odpowiedniej amunicji. A gdy tych pierwszych nie staje, jakość dobieranych tematów zaczyna być absolutnie najważniejsza.

Trzeba sięgać do takich archetypów i symboli, do których rządząca propaganda nie lubi i nie chce sięgać. Nie dlatego, że nie są one wciąż zbyt dużej liczbie zamieszkujących Polskę obojętne, ale z tego powodu, że w ich wypadku nadal bardzo trudno odwrócić znaczenia i sprowokować do pomieszanego ze strachem wybuchu nienawiści do inaczej myślących.

A to jest przecież kanon rządzącej propagandy. Która - pragnę to jeszcze raz podkreślić - do tej pory skandal z zaaresztowaniem szczątków, wydobytych przez dr. Szwagrzyka na Służewiu konsekwentnie przemilcza.

Tymczasem ja mam wrażenie, że znowu ktoś zaczyna Jarosławowi Kaczyńskiemu okadzać umysł mirażami śpiącego ze swą potęgą, jak rycerze na Giewoncie, mitycznego Centrum i prowadzi go za rękę do Krainy Łagodności.

Ostatnio do tego chóru łagodzących Jarosława oblicze dołączył nawet, jak wiadomo zawsze Kaczyńskiemu bardzo dobrze życzący, "Newsweek". A to już powinien być chyba ostatni dzwonek alarmowy.

Nic to, że wielokrotnie ponawiane próby wybudzenia bajkowych tytanów nigdy się nie powiodły, że im bardziej poprawnie i łagodnie, tym szybciej traci się kontakt z najbardziej wkurzonymi i gotowymi do rzeczywistego działania. Których przejmują między innymi, tresowane na pewno nie w polskim cyrku, małpy.

Prezes ma do takiej wizji ewidentną słabość. No i bardzo nie lubi, jak się nim  potrząsa.

Ale ja, na swoją drobniuteńką i niewiele znaczącą miarę, nie przestanę.

Bo zaczynam się obawiać, że komuś mogło się pomylić takie czy inne - nie wnikam w tej chwili, czy słuszne - potraktowanie w hierarchii priorytetów propagandowych PIS sprawy Smoleńska z reakcją na skandal wokół poszukiwania szczątków Żołnierzy Wyklętych.

Absolutnie czym innym jest bowiem regulowanie natężenia narracji w sprawie smoleńskiej, w której całkowita inicjatywa, dotycząca poszukiwania prawdy i jakichkowleik, nowych spraw jest w rękach PIS. A zupełnie inaczej wygląda brak reakcji na monstrualną wpadkę, jaką sprokurowali sobie Instytut Niepamięci Narodowej wraz z obecnie Polską zarządzającymi.

W tym drugim wypadku jest to chyba - poza, również mogącą się okazać dość kosztowną, kwestią pryncypiów - niewybaczalne przegapienie okazji.

Czy naprawdę PIS chciałby się na przyklad doczekać, aby w tej sprawie jako pierwszy interweniował, i przywrócił rzeczy do dawnego porządku, Bronisław Komorowski?

Niemożliwe? Nie takich cudów byliśmy i jeszcze będziemy świadkami w tej, nieistniejącej krainie.

Ale nawet pomijając gry i zabawy polityczne, nie zareagowanie, w odpowiedniej formie i odpowiednio głośno w takiej sprawie, to po prostu wstyd. Mówi Tadeusz Płużański:

"W tym roku nie odbędą się dalsze prace na Łączce, nie odbędzie się pogrzeb, nie będzie panteonu Żołnierzy Niezłomnych. Państwo polskie i IPN prace te zastopowały. Za to pełną parą idą prace nad honorowaniem zbrodniarzy komunistycznych, mamy pełną oprawę państwową pogrzebu Wojciecha Jaruzelskiego. Ludzie sobie mogą protestować, władza wie lepiej. A prawdziwi bohaterowie, jak generał Nil czy rotmistrz Pilecki mają nadal spoczywać w bezimiennych grobach, tak jak chcieli ich oprawcy, pozbawieni nawet nagrobków, w dołach śmierci dokładnie takich samych jak w Katyniu. I tu państwo polskie nie chce nic w tym zmienić.

A my pytamy: czy prezes IPN Łukasz Kamiński naprawdę uważa, że jego stołek wart jest takiego wstydu? Czy ta hańba jaką na siebie ściąga blokując Żołnierzy Wyklętych, pozwalając na nasyłanie policji na ekipę prof. Szwagrzyka, to aby nie jest o jeden kompromis zawarty z Platformą i środowiskiem „Wyborczej” za daleko? Nie lepiej odejść? Przecież pan prezes Łukasz Kamiński wie, że pewnych rzeczy pamięć narodowa nie daruje…"

karlin
O mnie karlin

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka