Wszyscy zastanawiają się, czy Novakowi Djokoviczowi uda się wreszcie wygrać Wielki Szlem w Paryżu? Zwłaszcza po jego niedawnym zwycięstwie nad Nadalem w Rzymie. W zeszłym roku to właśnie z Hiszpanem przegrał mecz o paryski finał, a Roland Garros to jedyny WS, który brakuje mu do kompletu.
Ostrzą sobie zęby na przedwczesny finał w ćwierćfinale turnieju Pań, czyli na mecz Williams - Szarapowa.
Rozważają ewentualne szanse najczęściej wymienianego "czarnego konia" u Pań, czyli Simony Halep.
Przed turniejowa cisza dotyczy raczej naszych zawodników. Bo i o czym tu pisać.
Jedyna z naszych zawodniczek i zawodników, na której zwycięstwa, więcej niż jedno, możemy realnie liczyć, zacznie jutro o godz. 11, meczem z Chinką Shuai Zhang. A wygląda - patrz zdjęcie z treningu powyżej - jakby się właśnie dowiedziała o najnowszych prognozach pogody.
W Paryżu teraz leje i deszczowo będzie prawie przez cały tydzień. Opady deszczu na kortach ziemnych to cięższe piłki, cięższy kort, a więc handicap dla siły, siły, i jeszcze raz siły. No i ten bandaż na nodze?
Moje typy. Novak wreszcie da radę, a Williams ogra w finale Halep.
U naszych, każdy wynik powyżej jednego sukcesu Janowicza, jakiekolwiek zwycięstwo Ulki. Piter, Kubota czy Przysiężnego oraz więcej, niż czwarta runda dla Agnieszki, to - w aktualnej sytuacji - będą naprawdę duże sukcesy.
