karlin karlin
855
BLOG

Polska siatkówka zdycha

karlin karlin Siatkówka Obserwuj temat Obserwuj notkę 3

Właściwie miałem już o tym nie pisać, ale są takie granice absurdu, po przekroczeniu których obronną i bardzo bolesną reakcję rzeczywistości trzeba jednak uznać za sygnał wart odnotowania.

Polskie siatkarki pożegnały się właśnie, i to w kompromitującym stylu, z tegorocznymi mistrzostwami świata, przegrywając u siebie, podczas eliminacji do tych mistrzostw, z Belgią 0:3.

Najnowszy wynalazek Niemczyków, Przedpełskich i Makowskich, czyli Reprezentacja Domu Spokojnej Starości (w średniej wieku pierwszej szóstki pobiliśmy chyba jakiś światowy rekord, przynajmniej jeśli chodzi o aspirujących do czołówki) osiągnęła dokładnie to, czego nie mogli przewidzieć wyłącznie wspomniani wyżej "wynalazcy" i okazała się gorsza od Belgii dosłownie we wszystkim.

Polskie zawodniczki nie tylko były niezgrane (bo gdzie i kiedy miały się zgrać?), nie rozumiały się ze sobą na boisku, nie wytrzymały tego meczu pod względem mentalnym, ale ustępowały Belgijkom w każdym elemencie sportowego rzemiosła, poczynając od podstawowych - przygotowania sprawnościowego i siłowego.

I to nawet te najmłodsze lub uchodzące za największe gwiazdy. No ale czego się można spodziewać, skoro właściwie tylko jedna, i to wchodząca na krótkie zmiany - Wołosz - gra w rzeczywiście wymagającej, włoskiej lidze, w niezłym zespole, a reszta odcina kupony od dawnej sławy gdzieś w Baku lub gra relaksacyjnie na emeryturze w Polsce.

U niektórych widać już wyraźnie, tak typowe ostatnio dla kobiecego sportu w Polsce, fanatyczne przywiązanie do "modelowej" sylwetki, nawet kosztem profesjonalnego przygotowania do uprawianego zawodu.     

A to przecież jeszcze nie koniec "dożynania polskiej, siatkarskiej watahy". W tym roku odbędą się w Polsce Mistrzostwa Świata Siatkarzy, do których polską reprezentację ma poprowadzić wciąż jeszcze grający zawodnik, w dodatku debiutujący w roli trenera i selekcjonera.

Zastanawiam się, czy wyznaczono go dlatego, że jest "zagraniczny"? Rzeczywiście, dla części pikników to może być ważki argument, a jak mu się nie powiedzie, co można uznać za bardziej niż wysoce prawdopodobne, środowisko "polskiej myśli szkoleniowej" uniknie lawinowej krytyki. 

Nie ma lekko, kochani. Przynajmniej u mnie tak nie będzie. 

To, co się obecnie dzieje z jeszcze niedawno czołową, przynoszącą sukcesy, medialnie i finansowo dopieszczaną dyscypliną w Polsce, jest tylko w części wynikiem sojuszu głupków i złodziei we władzach jej związku, oraz ogólnej deprawacji pieniądzem i władzą, każdą władzą, nawet w związkach sportowych i klubach, w III RP. 

Bo można się oczywiście zastanawiać nad potrzebą jakiejś reakcji związku na wypełnianie klubów zagranicznymi zawodnikami i zawodniczkami, nie zawsze z najwyższej półki,. podczas gdy ławki grzeją reprezentanci Polski lub zdolni młodzi. Ale kto odpowiada za to, że polscy juniorzy czy kadeci (chłopcy i dziewczyny), po osiągnięciu dużych sukcesów, nawet medalowych na światowych imprezach nie są w stanie przejść okresu końcowego dojrzewania pod względem fizycznym i utrzymać poziomu gry w relacji do swoich, zagranicznych rówieśników?  

Dlaczego nasze dziewczyny są później tak tragicznie przygotowane sprawnościowo i siłowo? A dotyczy to również mężczyzn, bo właśnie z tego bierze się, kultywowany chyba wyłącznie w polskiej reprezentacji zwyczaj, że polscy środkowi, chłopy ponad dwa metry, są tak źle przygotowani siłowo, że serwują flotem, a w obu reprezentacjach serwujących skutecznie z wyskoku można policzyć na palcach jednej ręki. W tej statystyce porównanie nawet z szeroką czołówką innych reprezentacji wypada dla nas po prostu fatalnie. 

Można sobie dywagować, już się zresztą takie głosy pojawiły, nad "zdeprawowaniem" zawodniczek i zawodników, olewających między innymi otwarcie grę w reprezentacji, dużą ilością pieniędzy, jakie pojawiły się w siatkówce w ostatnich latach, ale kto zabraniał właścicielom klubów, trenerom, a wreszcie związkowi, żeby wcześniej interweniowali? Owszem, zrobiono tak, ale za późno i w takiej formie, że mogło to już przynieść wyłącznie skutek odwrotny do zamierzonego.  

Co z tym wszystkim zrobić?

Odpowiedź wyłącznie dla tych, którzy wierzą, że w obecnych realiach III RP cokolwiek może funkcjonować inaczej, niż reszta tych realiów, czyli się rozwijać. 

Wywalenie Makowskiego, wraz z jego promotorem Niemczykiem, choć jest rzeczą niezbędną niewiele da. Trzeba spróbować, tak dalece, jak to tylko jest możliwe, przebudować relacje w polskich ligach siatkarskich. A przynajmniej wskazać właścicielom - i raczej nie powinni robić tego ci "eksperci" i "trenerzy", którzy do obecnego stanu doprowadzili - jak powinien funkcjonować prawidłowo zorganizowany klub, jak powinno wyglądać właściwe szkolenie, od etapu juniora do seniora, jak relacje zawodnik - klub - trener - reprezentacja.

Bo w przeciwieństwie na przykład do piłki nożnej, w siatkówce to wciąż przede wszystkim reprezentacja kraju, a dokładniej jej wyniki napędzają zainteresowanie kibiców i przyciągają do tej dyscypliny pieniądze. 

I zalecana jest - jak zawsze - modlitwa.      

karlin
O mnie karlin

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Sport