Konferencja prasowa prokuratury i ABW na temat pracownika Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie, "specjalisty od materiałów wybuchowych", który kierując się motywami nacjonalistycznymi, ksenofobicznymi i antysemickimi chciał wysadzić polską politykę, a dokładnie Sejm, w którym rządzą "obcy".
Pokazano wybuchy.
Czy ja dobrze słyszę, czy nie ma takich granic kompromitacji, jakich służby III RP nie są w stanie przekroczyć?
Prokurator Wrona chwali się, że "w tej sprawie, nie tak jak w innych, nie było przecieków" a informacja o aresztowaniu jakiegoś gościa 9 listopada, została zgodnie z wolą prowadzących śledztwo ujawniona dopiero dzisiaj.
Prokurator, chcąc wykazać "profesjonalizm i zaangażowanie" pracowników ABW, opowiada o tym, jak to jakaś informacja pojawiła się o 12 w nocy i kierownictwo delegatury w Krakowie nie miało żadnych problemów z natychmiastowym znalezieniem i wyznaczeniem funcjonariuszy, którzy się sprawą zajęli.
Serio!
Jaka jest wiarygodność takich służb?
Żadna.
Czy można tych ludzi traktować poważnie?
Niestety trzeba.
Krótka historia demokracji w III RP.
"Koniec i bomba
A kto wierzył, ten trąba"