Jedyne do tej pory, naprawdę profesjonalnie i przy otwartej kurtynie przeprowadzone badania, dotyczące przyczyn Katastrofy pod Smoleńskiem wykazały, że samolot spadł i rozbił się w wyniku dwóch eksplozji.
Ponieważ 10 kwietnia 2010 r. rząd Donalda Tuska zaczął się zachowywać na terenie Polski jak władza okupacyjna, możemy domniemywać, że tego dnia ktoś był na tyle tchórzliwy, że nie odważył się nam jawnie wypowiedzieć wojny.
Biorąc pod uwagę takie chociażby, ostatnie zachowania niektórych, wiemy już także, kto owym krasnymludkom na to pozwolił.
"Świat się dowiedział, nic nie powiedział"?
To naprawdę tylko kwestia czasu, i to wcale nie mierzonego pięćdziesięcioleciami, jak w wypadku Katynia. Obecny mur, za którym chowają się reagujący na prawdę jak wampiry na światło, to już nie jest żelazna kurtyna z lat minionych. Pozwalająca na wszystko po jednej i tłumacząca ze wszystkiego po drugiej stronie.
Ale musimy być przygotowani, że do zburzenia betonowej ściany tchórzostwa, agenturalnych powiązań, tandetnej i przeciwskutecznej polityki kupczenia cudzym bezpieczeństwem, które zawsze sprzedaje się w pakiecie z bezpieczeństwem własnym, nie wystarczą dwa wybuchy, dwa złote i dwie krople krwi.
My naprawdę tego wszystkiego nie musimy robić dla Lecha Kaczyńskiego, jego Żony Marii i wszystkich którzy tam zginęli. Oni są już w lepszym świecie, a pozostaną na zawsze w pamięci wszystkich, w których pamięci pozostać by chcieli.
My to musimy zrobić tylko i wyłącznie dla nas samych.
Jeśli chcemy się czymś odróżnić od bydła.
